
Od lat 20. XX w. tramwaje miały pojawić się w Kielcach, ale żaden z projektów nie doczekał się realizacji. Sprawdź, dlaczego i co o tym sądzą mieszkańcy.
Choć obecnie w Kielcach dominującym środkiem transportu publicznego są autobusy, a mieszkańcy mają do dyspozycji również system rowerów miejskich, temat tramwajów powracał kilkukrotnie w ciągu ostatnich stu lat. Od wizji z czasów II Rzeczpospolitej, przez rozbudowane plany z okresu PRL, po współczesne raporty ekspertów — mimo wielu koncepcji, w Kielcach nie powstał ani jeden kilometr torów tramwajowych.
Pierwsza koncepcja tramwaju pojawiła się w 1928 roku. Inżynier Władysław Paszyc zaproponował budowę elektrycznej linii łączącej Kielce z Chęcinami, przez Białogon i Zagrody. Inicjatywa miała związek z nadmiarem energii elektrycznej produkowanej przez elektrownię przy ul. Leśnej. Planowano też odgałęzienie w kierunku Stadionu Leśnego. Choć pomysł zyskał uznanie części radnych i był postrzegany jako szansa na rozwój turystyki i nowe miejsca pracy, uznano, że miasto jest zbyt małe, by taka inwestycja była opłacalna. Projekt nie został zrealizowany.
W drugiej połowie lat 80. powrócono do idei tramwaju, tym razem w ramach planowania przestrzennego. Zakładano stworzenie trzech linii tramwajowych, oznaczonych kolorami (czerwona, zielona, niebieska), które miały połączyć m.in. Ślichowice, centrum, Barwinek i Cedzynę. W urbanistyce miasta uwzględniono nawet rezerwę terenu pod torowiska. Jednak wkrótce nastał czas kryzysu gospodarczego i transformacji ustrojowej. Inwestycja została wstrzymana, a przestrzenie zarezerwowane pod tory wykorzystano pod jezdnie i chodniki.
Po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej pojawiła się szansa na pozyskanie środków unijnych na rozwój transportu publicznego. Jednym z rozważanych projektów była linia tramwajowa ze Ślichowic na osiedle Na Stoku. Pomysł nie uzyskał jednak aprobaty Rady Miasta i nie został wpisany do Wieloletniego Programu Inwestycyjnego. Mimo dostępnych źródeł finansowania, zabrakło woli politycznej i planu wykonawczego.
Instytut Sobieskiego przedstawił koncepcję nowoczesnej sieci tramwajowej dla Kielc. Zakładano budowę dwóch krzyżujących się linii o łącznej długości 18,2 km, z 36 przystankami, przebiegających m.in. przez Ślichowice, osiedle Świętokrzyskie, Uroczysko i Ostrą Górkę. Autor raportu, dr Łukasz Zaborowski, podkreślał, że tramwaj mógłby stać się elementem rewitalizacji przestrzeni miejskiej i impulsem do inwestycji. Jednak wysokie koszty budowy oraz brak strategii finansowania sprawiły, że również ta propozycja nie została zrealizowana.
Pełny raport dr Łukasza Zaborowskiego.
Skala i koszty. Budowa linii tramwajowych to koszt rzędu kilkudziesięciu milionów złotych za każdy kilometr torów. Bez wsparcia z funduszy krajowych lub unijnych, miasto nie jest w stanie samodzielnie udźwignąć takiego wydatku.
Liczba mieszkańców i struktura urbanistyczna. Dla wielu ekspertów liczba mieszkańców Kielc (ok. 200 000) to zbyt mało, by uzasadnić budowę stałej infrastruktury szynowej. Miasto nie ma też wyraźnie skoncentrowanych osi transportowych, co utrudnia zaprojektowanie opłacalnych tras.
Priorytety komunikacyjne. Przez ostatnie dekady rozwijano przede wszystkim transport autobusowy, który jest tańszy i bardziej elastyczny. Pojawiły się również miejskie rowery, które są stosunkowo niedrogim i dostępnym środkiem komunikacji.
Zmieniające się władze i brak długofalowej strategii. Projekty wymagające wielu lat planowania często przegrywają z bieżącymi potrzebami. Bez konsekwencji politycznej i społecznego konsensusu tramwaj nie staje się priorytetem.
Pomysł budowy tramwaju w Kielcach powraca od blisko 100 lat, ale nigdy nie został zrealizowany. Przyczyną są głównie koszty, rozmiar miasta i brak spójnej polityki transportowej. Choć nie brakuje zwolenników takiej inwestycji, na razie władze miasta skupiają się na bardziej elastycznych rozwiązaniach. Czy to się kiedyś zmieni? W dużej mierze zależy to od finansów, determinacji oraz… głosu mieszkańców.
Brak komentarzy. Bądź pierwszy!